niedziela, 8 grudnia 2013

...I

Wdech. Wydech. Wchodzę. Wdech. Wydech. Wchodzę. Nie. Musi być nieparzyście. Wdech. Wydech. Wchodzę. Weszłam. Staję w kolejce do szatni. Jestem boska. Jestem boska. Jestem... Czy ta sukienka nie jest za długa? Mam przecież fantastyczne kolana. Dwa fantastyczne kolana na które poleci każdy wartościowy mężczyzna. Każdy wartościowy... Boże. A jak jest za krótka? Pomyślą, że jestem łatwa. Ale jest czarna. To lepiej niż czerwona. Bo o czerwonej to od razu... Płaszcz? Czarny. Proszę. Przepraszam. Dziękuję. Odpowiadam szatniarzowi. Boże, czuję się jak w podstawówce. Rozbieram się. Jestem boska. Jestem boska. Prostuję się. Idę. Rozglądam się tak, żeby nikt nie zauważył. Nie ma wielu mężczyzn. O. Tam jest wolny. Stolik. Siadam. Sprawdzam godzinę. Jestem za wcześnie. Czterdzieści minut. Czterdzieści minut? Sprawdzam raz jeszcze. Tak, czterdzieści minut. Może przyjdzie wcześniej. Tak, na pewno przyjdzie wcześniej czterdzieści minut i od razu poprosi mnie o rękę. No to sobie posiedzę. Jakoś tak na widoku ten stolik. Jak przyjdzie więcej ludzi to wszyscy będą na nas patrzeć. Zero komfortu. Ludzie to w ogóle wstydu nie mają. Chamsko się patrzą, gapią jakby w życiu nie widzieli... Mam tego dosyć! Przesiadam się. Wstaję. Stoję. Stoję. Gdzie tu usiąść? Stoję. Wciąż stoję. Chyba za długo stoję. Patrzą na mnie? Patrzą, a ja wciąż nie wiem, który stolik wybrać. Ktoś do mnie podchodzi. Czuję męskie perfumy. On! Jest wysoki. Dobrze zbudowany. Stoi tak blisko. Robi mi się słabo. Tak. Zrobi mi się słabo. To będzie takie romantyczne. Zrobi mi się słabo. Zacznę upadać, a on złapie mnie w swoje silne ramiona. Bez sensu. Plecy wyprostowane, pierś do przodu, zalotny uśmiech. Jestem boska. Odwracam się mówiąc no wreszcie. Kelner patrzy na mnie ze zdumieniem. No w sumie jak ma patrzeć. Dobrze, że nie omdlałam. Pyta czy w czymś mi pomóc. Odpowiadam chciałam usiąść. Proszę usiąść. O. Dziękuję. I siadam. Co się ze mną dzieje. Na szczęście już siedzę. Jakie to męczące. Niech on już przyjdzie. Ale o czym będziemy rozmawiać? Może o spalonej tęczy ... poproszę wódkę z tonikiem, pół na pół z sokiem z cytryny. Tak. Pół na pół. Po pięćdziesiątce. Albo nie. Po setce.